środa, 22 czerwca 2011

Hrvatsko! Piękna Chorwacja

        Tym razem opowiem Wam nie o pięknej kobiecie, tylko o pięknym kraju, o Chorwacji. Tak, wiem, każdy mówił mi, że Chorwacja jest piękna, ale widzieć te wszystkie cuda przyrody, urokliwe stare miasteczka, laguny, kamieniste wysepki, gaje oliwne i winne na własne oczy to zupełnie inna sprawa.

Pewnie na jednym poście nie zakończę pokazywania Chorwacji przez swój pryzmat lecz nie wszystko na raz, dzisiaj ciut o miastach.






       Zachwycające, białe, ogorzałe słońcem stare miasta w których można się zgubić. Jednych napawające lekkim strachem, jaki czuje się w labiryncie bez wyjścia, na drugich działające kojąco i przytulnie. Labirynty wąskich uliczek, niesamowite ilości schodów, schodków i schodeczków. Urokliwe balkoniki oraz pogmatwane sznurki na pranie.





Dla bardzo wnikliwych internautów napiszę, że miasta, które są na zdjęciach to Szibenik, Split i Trogir, ale nie będę tu opowiadać o ich historycznej przeszłości tylko o moich wrażeniach.  




       Niesamowity biały budulec, który Chorwaci mają w nadmiarze to wapień chorwacki. Widać go wszędzie i wygląda jak nikomu niepotrzebny gruz dopiero w miastach można zauważyć jego szlachetności i praktyczne zastosowanie. Starówki miast, które odwiedziliśmy wyglądały bardzo przedziwnie, od trotuarów do samych szczytów wyłożone były białym kamieniem. To powodowało u mnie sprzeczne wrażenia, po pierwsze bardzo starego zakurzonego miejsca, a z drugiej strony niezmiernie czystego, gdyż wszystko było wykończone i białe hm.... bardzo dziwne, jakby świeżo odrestaurowane.




        Wykończone od brzegu do brzegu, bez wolnej przestrzeni, ciasno zagospodarowane, tylko gdzieniegdzie wciśnięta doniczka z kwiatem, bo na trawnik nie ma już miejsca.
Tak , zdarzały się również ogrody, a raczej ogródeczki, które powstawały w każdej wolnej przestrzeni lecz niewiele tej przestrzeni było. Hm... czyżby Chorwaci byli bardzo gospodarni?
Możliwe, dla mnie brakowało tam hulającego powietrza i wolnej przestrzeni, choć nie ukrywam, że łatwiej się było schronić przed wszechobecnym, wypalającym słońcem, a mury ciasnych miasteczek dawały kojący chłód.


        Dodatkowym miłym akcentem były murale spotkane zupełnie przypadkowo, nieopisane w przewodnikach mówiące mi o tym, że te miasta są wciąż żywymi miastami, a nie tylko utrzymywanymi na potrzeby turystów pięknymi makietami.









fotki pstrykała Aleksandra Kus

czwartek, 2 czerwca 2011

CDN.

Sesja powstała z inicjatywy znajomej stylistki i projektantki Magdy Sancewicz. Spotkałyśmy się w klimatycznej i bardzo nastrojowej pracowni Magdy w Podkowie Leśnej. Pośród mnóstwa sukien, peruk i bajkowych dodatków wyłonił się pomysł na aranżację i stylizację naszych modelek: Kasi Pyszyńskiej - młodej aktorki z serialu "Na Wspólnej"oraz jej rówieśniczki Natalii.
Piątkowy dzień upłynął na dobrej zabawie w świetnej atmosferze współpracy.
Liczymy, że CDN.!
A.T-K














 fot. Anna Tokarska-Kowalska





środa, 25 maja 2011

wtorek, 19 kwietnia 2011

Ciut o makijażu.

To zdjęcie miało być beauty, a Ani w trakcie ujęcia udało się uchwycić wrażliwość Tuśki i wyszedł portret. Takie z niej fotograficzne zwierzę. :)
Ale miało być o makijażu, no więc korzystałam z nowych trendów kolorystycznych, które lubią na oku zieleń koniecznie podbitą bielą i w dowolnej proporcji błękitu z żółtym. Makijaż nie jest skomplikowany - nałożyłam turkusową zieleń równomierną plamą na powiece i rozświetliłam pastelowym tonem złota. Dla równowagi na policzki i usta nałożyłam pastelowy ciepły róż według zasady że róż najlepszym przyjacielem zieleni jest.  

 fot. Anna Tokarska-Kowalska

sobota, 16 kwietnia 2011

Retro Tuśka!

Oto zdjęcia Tuśki utrzymane w klimacie retro, głównie za sprawą stylizacji (bo wykorzystałyśmy ślubną suknię mamy modelki) oraz ich kolorystyki. Lubimy to harmonijne zestawienie różu i tego odcienia pomiędzy żółtym a zielonym. Jest bardzo aktualne :)

 fot. Anna Tokarska-Kowalska
 fot. Anna Tokarska-Kowalska

wtorek, 12 kwietnia 2011

Karnawałowo...

Nie - nie! Nic mi się nie pomyliło.
Tak, ja wiem, karnawał dawno już za nami. Święta lada chwila, pisanki wypadało by malować, a nie o „niegdysiejszych śniegach” myśleć.
Jednak założenia były inne i choć jeszcze co innego wyszło, czyt. lekkie(?) przesunięcie terminowe, nie oznacza, że nie aktualne.
Et voilà!     
Sesja, której pretekstem stał się makijaż karnawałowy zrealizowana, a my możemy zaprezentować kilka zdjęć uwzględniających tegoroczne trendy w zdobieniu oka.
I niech będzie, że niektórym (czyt.: nam) karnawał cały rok w duszach gra!
A.T-K

 fot. Anna Tokarska-Kowalska
  fot. Anna Tokarska-Kowalska

sobota, 2 kwietnia 2011

Zaskakująca analiza symetrii.

Naszą dzisiejszą modelką jest Marta, zwana Tuśką.
Bardzo zaciekawiła mnie jej twarz, ponieważ przez większość znajomych uważana jest za ładną i sympatyczną. Postanowiłam zanalizować, czy twarz Tuśki jest bliska proporcjom naukowców, czy za sympatycznością przemawia jej osobowość?


Zacznijmy od zwykłej analizy proporcji i kształtów.
Od góry: czoło wysokie o okrągławym obrysie z lekkim wcięciem po środku,
brwi szeroko rozstawione, ładnie zarysowane,
oczy okrągłe ,
kości policzkowe wydatne, policzki szczupłe,
nos zgrabny, równy,
usta - górna warga delikatnie zarysowana mniejsza od dolnej,
dolna warga bardzo wydatna, pełna i duża,
broda delikatnie zarysowana,
uszy proporcjonalne, tzn. ani małe ani duże, przylegające do głowy.

Modelka na pierwszy rzut oka wydaje nam się bardzo symetryczna. Przyjrzyjmy się zatem prawej jak i lewej części. Do tego doświadczenia potrzebujemy przeciąć fotografię na pół i skleić dwie prawe a później dwie lewe części. Spójrzcie co się okazało, nie uwierzycie:


To są dwie prawe połówki.              A to dwie lewe połówki.




















Możecie zaobserwować jak różnią się te twarze, jedna bardziej poważna, druga bardziej wesoła, jedna subtelniejsza i jak gdyby dłuższa, druga bardziej 'zwyczajna'( tu przepraszam za określenie), ale też mocniej uśmiechnięta, przystępniejsza.

Czy to dla Was duże zaskoczenie!

Prawie każdy z nas jest asymetryczny, choć na pierwszy rzut oka każdy wydaje się 'równy'. Modelka pomimo tych różnic jest dość symetryczna.
Myślę, że sklejanie połówek twarzy, jak i pomiary dają nam dość głęboki obraz tego, jak niedoskonałe jest oko ludzkie, w końcu na samym początku wydawało nam się, że modelka jest bardzo symetryczna i nawet nie podejrzewaliśmy, że prawa strona różni się od lewej.


Sprawdźmy teraz proporcje naukowców, o których pisałam kilka postów temu. Według nich symetria nie jest istotna, ważny jest odpowiedni rozstaw pewnych części twarzy. Czy modelka Marta ma idealne proporcje? 


Według pierwszego schematu rozstaw oczu w stosunku do szerokości twarzy wyniósł 44%, (naukowcy wyliczają 46% dla ideału), więc tu nam brakuje 2%. 
Czyżby ludzkie oko widziało taką różnicę? Patrz post „A co na to naukowcy”.






Przy drugim schemacie naukowców z pomiarów wychodzi ideał, czyli 36% długości między ustami, a oczami w stosunku do wysokości twarzy.  




Okazuje się, że modelka, może liczyć na przychylność patrzących na nią osób, przynajmniej połowicznie na resztę przychylności musi zapracować osobowością, z czym nie ma najmniejszego problemu. :)
Pozdrowienia i podziękowania dla Tuśki.
Fotografię wykonała Anna Tokarska - Kowalska.


sobota, 26 marca 2011

Analogowo

       Z cyfrówką to jest tak, że jak się nią zacznie robić zdjęcia, to zapomina się, że poza tym istnieje jeszcze coś. Chodzi mi o inne aparaty, a co za tym idzie inne możliwości i zupełnie inną obróbka oraz odbiór zdjęcia.
       A potem przychodzi nagłe OLŚNIENIE!
       Gdzieś przewracając różnego rodzaju sprzęty, zaglądając do dawno nie odwiedzanych zakamarków trafia się ON – stary, poczciwy KIEV, trochę przykurzony, trochę archaiczny z tym swoim „niedzisiejszym” wyglądem aparatu średnioformatowego. I już się ciepło na duchu robi, i już się w głowie lęgną pomysły, żeby jak najszybciej go wykorzystać i na chwilę wrócić do czasów, gdzie o „matrycy”, „pixelach”, „kartach pamięci” i innych czortach nie było mowy. Spokojne czasy, bez pośpiechu, gdzie każda klatka, każde ujęcie było przemyślane, dopracowane i starannie zaplanowane. Gdzie czasem nachodzące na siebie klatki filmu (często pojawiający się problem w aparatach KIEVa) albo doprowadzały do złości, albo mimo swej „ułomności” tworzyły jakże niedoskonały lecz klimatyczny efekt.
       Tęsknię do czasów, kiedy na efekt końcowy w postaci odbitki, lub choćby stykówki na „szybko” pod powiększalnikiem zmontowanej trzeba było poczekać…

fot. Anna Tokarska-Kowalska 

 Zdjęcie które Wam prezentuje jest właśnie zrobione moim starym, dobrym KIEV'em 60, 2.8/80, a dla potrzeb internetowych zrobiłam reprodukcję cyfrową fotografii.

A.T-K         

poniedziałek, 21 marca 2011

Refleksje...

fot. Anna Tokarska-Kowalska

Obraz. Mając go na myśli często przywołujemy w pamięci ulotne wspomnienia uwiecznione na płótnach malarskich, zdjęciach, czy nagraniach filmowych.
Jednak jest on również ruchomą częścią, którą jeśli nie zatrzymamy poprzez jakiś nośnik za chwilę może być zatarta, a z czasem zupełnie zapomniana.
Takim nietrwałym obrazem jest dla mnie sztuka teatralna, bo przecież nierejestrowana zachowuje się w naszej pamięci tak długo, jak mocne wywarła na nas wrażenie. A jedyną formą pozostawienia po niej śladu jest słowo, które zapada nam w umysł. To wypowiedziane, zapamiętane, napisane w formie refleksji.
Czwartkowy spektakl „Mewa” Antoniego Czechowa (wg. Reżyserii Agnieszki Glińskiej, zrealizowany w Teatrze Narodowym - Scena przy Wierzbowej) poruszył mnie ogromnie.
Nie będę tu pisała o kwestii związanej z teatrem i współczesnemu autorowi problemie zmiany jego form – to domena teatrologów i znawców sztuki.

To, co mnie ujęło szczególnie w tym obrazie, mam na myśli spektakl, to temat niemocy twórczej, szukania inspiracji, próby przebicia się i bycia dostrzeżonym, wręcz docenionym przez odbiorców i krytykę.
Powtarzające się jak echo odwieczne pytanie o sens i wartość własnej pracy, a może nawet o wartość siebie samego.
Trudno jest oglądać tę sztukę i nie mieć w głowie choć raz takich myśli. Może z reguły zagłuszane i tłumione dla jednostek szczególnie wrażliwych będące odwiecznym wołaniem o sens bycia, umiejętność realizowania, tak aby pozostawać w zgodzie z własną osobowością, wartościami czy poczuciem wolności.
Pojawia się myśl o tych, co ze swoją wrażliwością nie wpisują się w „tu” i „teraz”. Kończą żywot nigdy nie zauważeni, nie docenieni. Jak często brak wiary we własne możliwości, brak zrozumienia oraz brak środków do tworzenia są przyczyną tego, że projekt nigdy nie powstaje?
Ta sytuacja przypomina walkę z wiatrakami z tym, że najcięższym przeciwnikiem jesteśmy sami dla siebie. Największe artylerie wyciągamy przeciwko sobie. To, co potrafi wytworzyć umysł aby poddać w niepewność proces twórczy, aby go pogrzebać jeszcze zanim zacznie powstawać jest tym, co jest w stanie zniweczyć każde działanie.
Cokolwiek byśmy nie tworzyli może warto podejść do tematu tak, jak powiedział bohater sztuki Konstantin Trieplew: „[…] cały sekret nie w starej czy nowej formie, tylko w tym, że człowiek pisze nie myśląc o żadnej formie, pisze, bo to mu po prostu płynie z serca”.

                                                         A.T-K



fot. Anna Tokarska-Kowalska


niedziela, 6 marca 2011

Proporcje Leonarda

Osoby, które nie mają „kalkulatora w głowie”, a raczej „miarkę w oczach”:)powinno zaciekawić opracowanie idealnych rysów twarzy według Leonarda da Vinci. Geniusz malarstwa zgłębiał wiedzę z wielu dyscyplin nauki, między innymi z anatomii człowieka. Interesowały go proporcje ciała i twarzy. Szukał harmonii optymalnej za pomocą wyliczeń matematycznych i szkiców twarzy. Jego wnioski są ponadczasowe, aktualne do dzisiaj i uznawane za kanon rysów twarzy.

Klasyczny obrys twarzy ma kształt owalu. Szerokości kości skroniowych i żuchwy są równe,a kość policzkowa, czyli jarzmowa nieznacznie szersza.
Linie określające twarz od góry - linia włosów i od dołu - linia brody powinny być zaokrąglone.


Istotny dla harmonii jest fakt, że granice różnych części twarzy są styczne lub leżą na wspólnych liniach prostych wyznaczających siatkę wewnętrznych jej rysów.
W klasycznej twarzy trzy wysokości są równe:

- wysokość czoła - od linii włosów do nasady nosa/ dolnej granicy brwi/ górnej granicy małżowiny ucha
- długość nosa - od nasady do podstawy nosa/ górnej granicy małżowiny ucha do dolnej granicy małżowiny ucha, czyli płatka
- wysokość części brody i ust -od podstawy nosa do czubka brody

Proporcje poziome określa się na wysokości oczu. W przybliżeniu jest to 5 szerokości oka. Prawidłowo rozstawione oczy leżą w oddaleniu 1 szerokości oka między wewnętrznymi kącikami. Pionowe linie poprowadzone od kącików wewnętrznych oczu wyznaczają szerokość skrzydełek nosa. Szerokość grzbietu nosa (czyli jego tzw. grubość) jest w klasyce równa na całej jego długości. Linie pionowe styczne do tęczówek oka od wewnętrznej strony wyznaczają optymalną szerokość ust.

niedziela, 13 lutego 2011

Spontanicznie i naturalnie

Z mojego punktu widzenia, wyglądało to tak:


Cała sesja była bardzo szybką akcją, w pewnym sensie testem. Ponieważ kilkakrotnie już pracowałyśmy razem i wiedziałyśmy, że idzie nam to dosyć dobrze, chciałyśmy się jeszcze raz o tym przekonać i to sprawdzić. Takie nieprzymusowe dobrowolne i spontaniczne pomysły łatwo się rozpływają, a nam się udało. Dodatkowo mamy silną potrzebę podzielenia się z Wami naszymi spostrzeżeniami i wnioskami. Stąd pomysł na prowadzenie bloga o pięknie.



Pomimo paskudnie zaśnieżonych ulic, braku profesjonalnego studia, małych kłopotów ze sprzętem i wielu innych wewnętrznych bojków i stresów spotkałyśmy się we trzy i zrobiłyśmy naszą pierwszą sesję.
Nie narzucałyśmy sobie konkretnego i wydumanego tematu zdjęć. Wiedziałyśmy tylko, że nie chcemy zmieniać i przeobrażać modelki, tylko podkreślić jej urodę. (O makijażu w kolejnym poście.)

Rolę modelki wzięłam na siebie. Starałam się jak mogłam, wiadomo każdy chce wypaść najlepiej i najpiękniej, a przynajmniej tak jak sobie ugruntował wizerunek o pięknie. Nie było to dla mnie łatwe zadanie, ponieważ do tej pory zawsze zajmowałam stanowisko po drugiej stronie i nie musiałam „wyglądać” tylko być profesjonalistką.

Moje małe kompleksy przed byciem modelką:
- Asymetria twarzy, czyli coś co wcale nie jest takie popularne wśród poszukiwanych modelek.
- Wiek, przecież nie jestem już nastolatką, hm. dwudziestką również nie. Zmarszczki mimiczne i dwa różne profile sprawiają trudność podczas fotografowania. Potem jednak, kiedy do pracy wkraczają technologie cyfrowe... :)
- Ciało, które całe się usztywnia kiedy jest obserwowane.
- Zakłopotanie, kiedy mam uwydatnić postawą lub strojem swoją kobiecość przed obiektywem.

Decydując się na rolę modelki wiedziałam też, że:
-Moje rysy twarzy pozwolą wizażystce na wydobycie ze mnie niejednego oblicza. Na pewno będzie wiele okazji, aby to sprawdzić. :)
-Umiejętność kompletnego poddania się zarówno wizażystce jak i fotografce (a więc nieprzeszkadzanie).
-Determinacja do pracy nad czymś, co lubię, pozwoli mi na odpowiednie wyluzowanie się.

W tym poście prezentujemy kolejną fotografię. Na niej, magicznie zniknęły wszystkie moje kompleksy. Asymetria twarzy, czy zmarszczki mimiczne są niewidoczne, a wiek jest nie do poznania. :) Zakłopotanie związane z dość odważnym strojem i postawą podkreślającą kobiecość minęły podczas pracy. Pozycja, kontrapost, którą zaproponowała fotografka nadaje zdjęciu dynamiczny charakter. Z kolei odwrócenie postaci tyłem do oglądającego nadaje obrazowi tajemniczości.

Co Wy na to?

fot. Anna Tokarska-Kowalska

Jeżeli chodzi o 'odważny' strój (co na zdjęciu jest mało widoczne), to pochodzi on z mojej kolekcji "Fine Line", którą stworzyłam na „Galę mody i bursztynu Amberif” w 2007 roku w Gdańsku. Jego cechą charakterystyczną jest prawy bok, który od samej góry do samego dołu wykonany jest z czarnego, przezroczystego materiału, co na początku wprawiało mnie w zakłopotanie. W trakcie sesji jednak poczułam się wyśmienicie. 


wtorek, 8 lutego 2011

Sesja zimowa


     Tego dnia, pomimo zaspanego i zasypanego śniegiem krajobrazu, lodowiska na drodze i gigantycznych korków uniemożliwiających dotarcie na czas, stawiłyśmy się w pełnej gotowości do działania.
     Po szybkim otarciu „łez” ;) , wyrzuceniu z siebie wszelkich frustracji spowodowanych podróżą i ekspresowym KATARSIS zabrałyśmy się ochoczo i z werwą do naszej akcji.

     Ustaliłyśmy, że przy naszym pierwszym spotkaniu pozwolimy sobie na całkowitą dowolność tak, aby poczuć się w swoim towarzystwie swobodnie i komfortowo – gdyż naszym celem jest stworzenie zgranego zespołu, w którym będziemy mogły realizować nasze pomysły w zależności od potrzeb i fantazji każdej z nas.
Po wstępnej decyzji co do formy zdjęć zaczęłyśmy buszować pośród wielu niesamowitych kreacji autorstwa Oli, aby wybrać stosowny strój do naszej sesji. Było ciężko! Każda rzecz z kolekcji ujmowała nas swoją prostotą kroju przy jednoczesnym, intrygującym podejściu autorki do kwestii cięcia, łączenia materiałów i form. Uffffff… udało się! ;) Teraz przyszła pora na makijaż: naturalny, dyskretnie podkreślający urodę naszej modelki. Gotowe! Zabieramy się do zdjęć!

     Aby wpisać się w klimat i nastrój chwili oraz naszych emocji, postanowiłyśmy wykorzystać delikatne światło zimowego dnia.
     Cała subtelność chmurnego fotografowania o tej porze roku, polega na szerokiej skali półtonach, które dają spokojny, naturalny odbiór obrazu. Ponieważ takie światło „gubi” kolor zdecydowałam, że zdjęcia będą czarno-białe, bez użycia lamp studyjnych, wykorzystując jedynie blendę w celu ewentualnego doświetlenia potrzebnych motywów.
     Odbicie Oli w szybie jest delikatne, bez wyraźnych kontrastów i miękkie. Tak jak miękka potrafi być Ola
(i nie mylić tu ze słabym charakterem! ).
     W ustaleniu właściwej ekspozycji naświetlania pomocna stała się szara karta. Przy jej użyciu można ustawić optymalny pomiar światła dający maksymalne wykorzystanie zastanych podczas zdjęć warunków oświetleniowych (z czym funkcje w aparacie nie zawsze są sobie w stanie poradzić).


Zobaczcie jak to wyszło:
Canon EOS 40D, 1/200, f. 5, ISO 400, 75mm (28-135mm, f 1:3,5-5,6)
fot. Anna Tokarska-Kowalska


środa, 2 lutego 2011

A co na to naukowcy?

Wczoraj pisałam o proporcjach a tymczasem okazuje się, że 'ładność' twarzy da się obliczyć. 
Ciekawostką jest, że naukowcy odkryli już wzór, a raczej określili z matematyczną precyzją właściwe proporcje i odległości między poszczególnymi elementami twarzy. Proporcje, czyli stosunek jednych części twarzy do drugich powoduje, że dana kobieta jest postrzegana jako atrakcyjna. 
Badania prowadzone były w Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego i Uniwersytecie w Toronto. Jeżeli jesteś dobra/y w matmie to spróbuj zmierzyć i policzyć sam/a:


odległość między oczami a ustami powinna stanowić 36 procent długości twarzy, 

podczas gdy odległość pozioma między oczami powinna stanowić 46 procent długości twarzy.

wtorek, 1 lutego 2011

Która twarz wydaje nam się ładna?

Dla większości społeczeństwa, a ściślej rzecz biorąc, dla osób, które nie zastanawiają się nad istotą piękna twarz symetryczna zawsze wydawać się będzie bardziej przyjazna i ładniejsza niż twarz asymetryczna. Symetria oraz proporcje elementów twarzy sprawiają, że twarz jest mniej lub bardziej sympatyczna.

piątek, 21 stycznia 2011

Zaczynamy

Chciałybyśmy powitać wszystkich odwiedzających. Jeżeli już trafiłaś/łeś na nasz blog, to koniecznie zapisz go sobie w ulubionych. Dużo się tutaj będzie działo, ponieważ zabieramy się do niego we trzy. Tak jest, trzy pełne pomysłów, energii i zapału kobiety, które podzielą się z Wami swoimi przemyśleniami! Znajdziecie tu dużo zdjęć i frapujących nas i Was zagadnień dotyczących piękna, kobiet i mężczyzn.