Z cyfrówką to jest tak, że jak się nią zacznie robić zdjęcia, to zapomina się, że poza tym istnieje jeszcze coś. Chodzi mi o inne aparaty, a co za tym idzie inne możliwości i zupełnie inną obróbka oraz odbiór zdjęcia.
A potem przychodzi nagłe OLŚNIENIE!
Gdzieś przewracając różnego rodzaju sprzęty, zaglądając do dawno nie odwiedzanych zakamarków trafia się ON – stary, poczciwy KIEV, trochę przykurzony, trochę archaiczny z tym swoim „niedzisiejszym” wyglądem aparatu średnioformatowego. I już się ciepło na duchu robi, i już się w głowie lęgną pomysły, żeby jak najszybciej go wykorzystać i na chwilę wrócić do czasów, gdzie o „matrycy”, „pixelach”, „kartach pamięci” i innych czortach nie było mowy. Spokojne czasy, bez pośpiechu, gdzie każda klatka, każde ujęcie było przemyślane, dopracowane i starannie zaplanowane. Gdzie czasem nachodzące na siebie klatki filmu (często pojawiający się problem w aparatach KIEVa) albo doprowadzały do złości, albo mimo swej „ułomności” tworzyły jakże niedoskonały lecz klimatyczny efekt.
Tęsknię do czasów, kiedy na efekt końcowy w postaci odbitki, lub choćby stykówki na „szybko” pod powiększalnikiem zmontowanej trzeba było poczekać…
fot. Anna Tokarska-Kowalska
Zdjęcie które Wam prezentuje jest właśnie zrobione moim starym, dobrym KIEV'em 60, 2.8/80, a dla potrzeb internetowych zrobiłam reprodukcję cyfrową fotografii.
A.T-K
7 komentarzy:
Tak, też za tym tęsknię. Myślęjednak, że za jakiś czas jak już będę miał troszeczkę więcej czasu to odkurzę cały sprzęt analogowy i pokarzę swojwj córce podstawy i historię... Tak, żeby wiedziała jaka jest różnica:)
Bardzo fajny artykół. Może jeszcze jakieś ciekawostki historyczne....?
szkoda tylko, ze to zdjecie ma w exifie jak na dloni canona... klamstewko, wsytd.
Pani/Panie szanowny ... Podmiot liryczny w opisie do zdjęcia zawarł jak mawiał nieodżałowany Jerzy Waldorf ..."jak WÓŁ stoi napisane", że jest to reprodukcja cyfrowa !!! Czytać i pisać ... o zgrozo nie umiemy. Czy też może czepiamy się in zasado ... Ja się na fotografii średnio rozeznaje ale na czytaniu i owszem. Polecam elementarz albo poczytaj mi mamo :)
Janko nie koniecznie muzykant.
Tak, nie znasz sie na fotografii. Poczytaj co to exif, potem sie mądrz ;) Reprodukcją byłoby zeskanowanie, bo nie wierzę, że autorka zrobiła "zdjęcie zdjęciu". O zgrozo, nie spuśc się przypadkiem nad swiją obroną Częstochowy. A tak na marginesie, to rozpoznaję Twoj "styl" w tej anonimewej odpowiedzi Aniu.
Do tej pory nie odpowiadałam na komentarze. Jednak czuję potrzebę uświadomienia Anonima (jest tylko jeden, gdyż drugi komentarz jest podpisany), że z przyczyn anatomicznych nie jestem w stanie się "spuścić" :), a już na pewno swych płynów fizjologicznych nie przelewałabym w takiej sprawie, jak obrona Częstochowy ;).
Nie wiem jaką dedukcję stosował Anonim stwierdzając autorytarnie, że jestem autorką posta odpowiadającego na uwagę o reprodukowaniu, ale gratuluję fantazji. Ja swoje teksty podpisuję i występuję jawnie w przeciwieństwie do ukrywającego się pod Anonimem osobnika. Może to wstyd przed ujawnieniem się? Łatwo jest kogoś krytykować jeśli się to robi z pozycji "ducha". No cóż. Widocznie zabrakło odwagi i jestem w stanie to zrozumieć.
Domyślam się również, że Autor komentarza jest znawcą Sztuki Fotografowania i cieszę się, że w razie wątpliwości można będzie zwrócić się o cenne wskazówki, czy uwagi, a Jego czujność pomoże korygować ewentualne błędy w temacie. A to oczywiście wszystko po to, aby podnosić precyzyjność FOTOPERACJI.
Acha. Jeszcze dodam, że istnieją różne sposoby na przetworzenie zdjęcia papierowego do postaci cyfrowej. W zależności od potrzeby i możliwości. Chętnie podzielę się i moim: łatwym i szybkim.
Z wiadomości zapisanych w exif'ie sama często i chętnie korzystam, aby poznać jak zostało wykonane zdjęcie :)
Pozdrawiam:
Ania - Autorka zdjęcia.
Aniu, więc napisz, proszę, jak się stało, że fotka jest cyknięta nie Kievem, ale 5D ?
Negatyw położony na podświetlany stół, a następnie sfotografowany aparatem cyfrowym. W photoshop'ie zrobiona inwersja. W przypadku dużych odbitek zdjęciowych jest to sposób na szybką wglądówkę lub waśnie postać cyfrową (skanowanie - w tym wypadku - wymaga bowiem łączenia poszczególnych części odbitki, aby "skleić" w całość, co jest czasochłonne).
Jeszcze chciałabym dodać, że robienie zdjęcia zdjęciu/obrazowi nie jest czymś dziwnym. Gdy obraz stanowi dużą powierzchnię nie ma możliwości innej, jak zrobienie jego reprodukcji poprzez sfotografowanie. Nie wyobrażam sobie (chyba, że się mylę a tego nie wykluczam) położenia na skaner malowidła często już oprawionego. Trzeba je sfotografować.
Wielokrotnie robiłam tego typu reprodukcje do gazet i odznaczały się one wysoką jakością i dokładnością co miało potwierdzenie w ich wykorzystywaniu na okładkach pisma.
Reasumując - w danym momencie wykorzystuję taką formę przetwarzania obrazu do postaci cyfrowej, jaka akurat jest mi najbardziej przydatna, odpowiadająca. Blog jest dla mnie czymś zupełnie innym, niż choćby wystawa, i z mojego punktu widzenia nie mam takiej potrzeby, aby sprowadzenie odbitki do postaci pliku musiało się wiązać z jego skanowaniem.
Mam nadzieję, że powyższa odpowiedź spełniła oczekiwania.
Pozdrawiam
Ania
Prześlij komentarz